Największy sukces w historii Argentyny
W połowie grudnia zakończyły się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Termin całego czempionatu, podobnie jak jego gospodarz oraz okoliczności samej organizacji były dość kontrowersyjne, jednak nie przeszkodziło to kibicom na świecie celebrować największego święta sportowego w tym roku. Zwycięstwo Argentyny było zwieńczeniem wspaniałej kariery najlepszego piłkarza w historii.
Na zawsze legenda
Trudno wyobrazić sobie piłkarza, który znaczyłby dla jednej reprezentacji więcej, niż Lionel Messi. Od kilkunastu lat to on decyduje o kształcie całego zespołu. Jego zagrania stanowią inspirację dla milionów młodych piłkarzy na całym świecie, a także wprawiają w ekstazę wszystkich przed telewizorami. Nie ma jednak przypadku w tym, że traktuje się go jako wyjątkowego piłkarza. Historia Messiego została napisana wielokrotnie. Argentyńczyk doskonale wie, ile kosztuje druk książki oraz z jakim nakładem finansowym wiąże się jej dystrybucja. Niemniej po takim sukcesie, jakim niewątpliwie jest zwycięstwo w Mistrzostwach Świata oraz zdobycie nagrody dla najlepszego zawodnika turnieju, jego popularność jeszcze bardziej wzrośnie.
Prawdziwi pasjonaci
Przyjęło się mówić, że Polska żyje piłką nożną. Trudno jednak sobie wyobrazić takie sceny, jakie miały miejsce w Buenos Aires po zdobyciu tego trofeum. Miliony kibiców wyszło na ulicę z barów, domów oraz stref kibica, w których oglądano mecze. W świętowaniu nie przeszkadzał upał lejący się z nieba, jakiekolwiek obowiązki w poniedziałkowy poranek, czy też wszechobecna bieda panująca w całej Argentynie. Kraj ten jest na granicy bankructwa, a jednak tysiące kibiców poświęciło dorobek swojego życia, aby zarówno wspierać swoich idoli w Katarze, jak również celebrować z nimi zwycięstwo już na ulicach Buenos Aires. Być może dla nas to niezdrowy fanatyzm, jednak w kulturze latynoamerykańskiej stanowi to standard.
Polski wątek
Przy okazji podkreślania roli Leo Messiego w trakcie tych rozgrywek, warto nie zapominać o polskim wątku. Otóż mieliśmy okazję rywalizować z przyszłymi mistrzami świata w fazie grupowej. Po dość bezbarwnym meczu faworyci zwyciężyli 2-0, jednak obydwie drużyny mogły celebrować wyjście z grupy. Nie można jednak nie wspomnieć o Wojciechu Szczęsnym. Polski bramkarz na co dzień grający we włoskim Juventusie jako jedyny nie dał sobie wbić bramki przez Messiego, broniąc także wykonywany przez niego rzut karny.